Dzisiejsza wizyta u pediatry świetna. Jula ma czyste płucka i ładne gardło. Zostałyśmy pochwalone za skórę i za duże postępy w rozwoju. Waga też nie jest taka zła, bo 5,5 kg. I teraz najważniejsze - jutro idziemy pobrać krew zobaczyć jak tam płytki krwi, a we wtorek w końcu na szczepienie. Stwierdzono, że możliwe, że Myszka juz tak po prostu ma. Oby.
25 stycznia alergolog
22 lutego hematolog
23 lutego USG bioderek.
Jeszcze neurolog do umówienia.
Aż się boję. Brrr.
środa, 13 stycznia 2016
Nareszcie!
piątek, 8 stycznia 2016
Brak czasu.
Ostatnio jakoś tak brakuje mi na wszystko czasu.
Po tej przerwie świątecznej i zagmatwanym tygodniom ze świętami czas na załatwianie lekarzy dla Kruszyny. Aż mnie krew zalewa na myśl o użeranie się z niemiłymi babeczkami w rejestracji. Ale cóż, czego się nie robi dla najbliższych.
Myszce powoli przechodzi ten nieszczęsny katar (była przeziębiona w Sylwestra). Może w końcu zacznie więcej jeść.
Kupiliśmy też łóżeczko, bo kołyski nienawidziła. Teraz przyzwyczajamy do osobnego spania. Całkiem dobrze jej to idzie, chociaż nad ranem chce już do naszego łóżka. Ale i tak jestem z niej dumna.
niedziela, 3 stycznia 2016
Podsumowanie roku.
Ten rok tak szybko minął, ale wiem jedno - to był najlepszy rok w moim życiu. Mam nadzieję, że następne lata też takie będą.
Było dużo niepewności, strachu, ale jeszcze więcej miłości. Nasz ślub i narodziny Julii to najpiękniejsze doświadczenia jakie mogły mnie spotkać.
Doceniłam kruchość naszego życia, jak ważne jest zdrowie i ile bym zrobiła żeby moi najbliżsi to zdrowie mieli.
Przede wszystkim nasz maleńki Skarb - Julia. Ona jest teraz dla nas najważniejsza, a jej zdrowie jeszcze bardziej. Chciałabym żeby zakończyły się już te ciągłe problemy, badania, niepewność. Chciałabym żebyśmy w końcu zaznali spokoju i mieli o jeden wielki problem mniej.
Nie wiem jak opisać ten rok, mogę jedynie powiedzieć, że był pełen emocji, cudowny i bardzo trudny. Wiele nowych doświadczeń, wiele upadków, ale jeszcze więcej wzlotów.
Mam nadzieję, że ten rok będzie jeszcze lepszy.
Było dużo niepewności, strachu, ale jeszcze więcej miłości. Nasz ślub i narodziny Julii to najpiękniejsze doświadczenia jakie mogły mnie spotkać.
Doceniłam kruchość naszego życia, jak ważne jest zdrowie i ile bym zrobiła żeby moi najbliżsi to zdrowie mieli.
Przede wszystkim nasz maleńki Skarb - Julia. Ona jest teraz dla nas najważniejsza, a jej zdrowie jeszcze bardziej. Chciałabym żeby zakończyły się już te ciągłe problemy, badania, niepewność. Chciałabym żebyśmy w końcu zaznali spokoju i mieli o jeden wielki problem mniej.
Nie wiem jak opisać ten rok, mogę jedynie powiedzieć, że był pełen emocji, cudowny i bardzo trudny. Wiele nowych doświadczeń, wiele upadków, ale jeszcze więcej wzlotów.
Mam nadzieję, że ten rok będzie jeszcze lepszy.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)