Ostatnio jakoś tak brakuje mi na wszystko czasu.
Po tej przerwie świątecznej i zagmatwanym tygodniom ze świętami czas na załatwianie lekarzy dla Kruszyny. Aż mnie krew zalewa na myśl o użeranie się z niemiłymi babeczkami w rejestracji. Ale cóż, czego się nie robi dla najbliższych.
Myszce powoli przechodzi ten nieszczęsny katar (była przeziębiona w Sylwestra). Może w końcu zacznie więcej jeść.
Kupiliśmy też łóżeczko, bo kołyski nienawidziła. Teraz przyzwyczajamy do osobnego spania. Całkiem dobrze jej to idzie, chociaż nad ranem chce już do naszego łóżka. Ale i tak jestem z niej dumna.
piątek, 8 stycznia 2016
Brak czasu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja też przez dłuższy czas miałam za dużo płytek krwi i one mi wzrastały z badania na badanie, a potem nagle się same uformowały. :)
OdpowiedzUsuńDlatego jest podejrzenie, że Jula tak po prostu ma :)
Usuń