To już miesiąc odkąd Kruszynka jest z nami. To ona wywróciła nam życie do góry nogami. To ona sprawiła, że pokochaliśmy się jeszcze bardziej. To ona jest naszą definicją szczęścia.
Na nieszczęście Julka ma skazę białkową i bardzo ciężko ją przechodzi. Najgorszy jest ten katar i kolki. Czasem płaczę razem z nią, bo nie mogę patrzeć na jej cierpienie. Wszystkie uczulające ją produkty odstawiłam, teraz tylko czekać aż jej przejdzie.
Pomijając to, że jest bardzo marudna przez tą alergie to jest cudownym dzieckiem. Rozwija się świetnie, cały czas widać postępy. Rośnie jeszcze lepiej, oczywiście jest karmiona na żądanie. Nie potrafię się nią nacieszyć.
Mimo nieprzespanych nocy aż tak nie odczuwam zmęczenia. Biorę witaminy, ale widać, że dalej mam niedobór. Wszyscy w rodzinie twierdzą, że to bardziej wygląda na anemię. Nie mam czasu i ochoty biegać ze sobą po lekarzach.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz