poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Cudownie.

Od trzech dni jestem mężatką. Dalej nie potrafię sobie tego uświadomić. Trudno będzie przyzwyczaić się do nowego nazwiska.

W piątek rano Niedźwiedź wybrał się na dworzec do Katowic po moją rodzinkę. Była wielka radość jak się w końcu zobaczyliśmy. Bardzo bałam się, że im się tu nie spodoba. Stało się wręcz odwrotnie. Po śniadanku wybrałam się z Niedźwiedziem i Pauliną (moją siostrą) na zdjęcie tego nieszczęsnego holtera. Po powrocie do domu zaczęło się wielkie szykowanie. Wszyscy gotowi do boju, więc wyszliśmy. O 14:50 miał odbyć się nasz ślub. Po dotarciu na miejsce okazało się, że poprzednia para młoda i ich goście byli bardzo nieuprzejmi, nawet nie mieliśmy odrobinki miejsca żeby wejść do sali. Po wejściu zobaczyliśmy znajomą twarz, mianowicie kierowniczkę urzędu, z którą omawialiśmy i załatwialiśmy ślub. Mieliśmy cichą nadzieję, że będzie nam udzielała ślubu. Świetnie to wszystko rozegrała. Piękne wiersze o miłości i małżeństwie wyciskały wszystkim łzy. Szkoda tylko, że to wszystko tak szybko się działo. Po uroczystości wybraliśmy się do taty Niedźwiedzia na poczęstunek. Było świetnie i pysznie. Wróciliśmy w nocy do domu, by następnego dnia wybrać się na zwiedzanie. Bardzo mnie to zmęczyło, ale nie żałowałam. Bardzo cieszy mnie to, że spodobało się tu mojej rodzince.

Niestety wczoraj z samego rana musieli wrócić do domu. Niestety obowiązki. Na szczęście jak urodzi się nasza Kruszynka to znów przyjadą. Nie mogę się doczekać mojego Maleństwa jak i ich powrotu do nas.


38 tydzień ciąży, a po mnie tego nie widać. Brzuszek mały, nawet lekarze w szpitalu co chwilę pytali dla upewnienia który to tydzień. Ale skoro Kruszynka jest zdrowa to nie ma co się martwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz