poniedziałek, 30 listopada 2015

Co za ludzie.

Ach ten nasz Bąbel. Od jakiegoś czasu Jula jest niespokojna, a od kilku dni momentami popada w amok, jakby ktoś z niej skórę zdzierał. Widać po niej, że coś ją boli. Nie pomaga tulenie, jedzenie, nic ... prócz leków przeciwbólowych. Niepokoi mnie to, więc nie miałam wyboru i musiałam się wybrać do pediatry, niestety to tej, za którą nie przepadam. To co usłyszałam i jak nas potraktowano przechodzi ludzkie pojęcie.
Kruszyna nie gorączkuje, nie ma biegunki, kataru, czy kaszlu, nie zachowuje się jakby brzuszek ją bolał. Ostatnio jej wkładanie rączek do buzi zamieniło się w pchanie i gryzienie z całej siły, wiec pomyślałam - zęby. Opuchlizny ani zaczerwienienia nie ma, ale warto wybrać się dla pewności, człowiek zawsze może dowiedzieć się czegoś ciekawego.
Tak więc powiedziałam tej kobiecie co mnie martwi i co podejrzewam. Ona to kompletnie olała! Zaczęła mi w kółko powtarzać o alergii Myszki, jakbym nie wiedziała, że ją ma i jak się z tym obchodzić. Zaglądała Juli do buzi, ale nie w celu sprawdzenia dziąseł, tylko żeby sprawdzić gardło i stwierdziła, że nie wie co ją boli. W takim razie zapytałam o jakieś badania żeby zleciła i usłyszałam "Ale po co?". Szok i niedowierzanie! Zabrałam Julę i wyszłam z gabinetu tego potwora.
Po powrocie do domu zeszły ze mnie emocje, rozpłakałam się. Niedźwiedź nie wiedział co robić, bo i ja i Jula płakałyśmy. Jak człowiek ma dbać o dobro dziecka, skoro nasza cudowna Służba Zdrowia ma gdzieś pacjentów?
Pediatra, która się zajmuje Julą (Jula ją uwielbia) niestety przyjmuje tylko w środy. Na pewno się do niej wybierzemy.
Kruszyna czuje się troszkę lepiej, nie musiałam jej podawać syropu i teraz smacznie sobie śpi. Oby w nocy nie było ekscesów.
Przestrzegam was mamuśki! Z dzieckiem pójdźcie co najmniej do dwóch pediatrów, bo mogą dziecku bardziej zaszkodzić niż pomóc. Doświadczyliśmy tego na własnej skórze.

sobota, 28 listopada 2015

Coraz trudniej.

Wykańczam się juz psychicznie. Nie dość, że muszę dokarmiać tego małego Potworka, który niedługo będzie bił rekordy w pluciu mlekiem na odległość, to jeszcze znów ma złe wyniki badań krwi, a na dodatek musimy wybrać się do neurologa.
Z racji tego, że fundusze w przychodniach już się pokończyły to musiałam wybłagać neurologa żeby nas przyjął, bo bez jego opinii nie mogą zaszczepić Juli. Na szczęście mamy pilne skierowanie i przyjmie nas, no ale ... w Katowicach. Dobre i to.
Niestety trzeba będzie zapisać się też do alergologa, bo tylko z jego zaświadczeniem pediatra może dać receptę ze zniżką na mleko.
Myszka jest coraz bardziej niespokojna, ostatnio też dlatego, że Niedźwiedź chodził przez tydzień na nocki. Nie chciała w nocy spać, prawie cały czas płakała. Niedźwiedź tylko wraca z pracy i ona idzie spać. Ach, Córeczka Tatusia.
W przyszłym tygodniu znów idziemy na pobranie krwi i jeśli dobrze pójdzie to 9.12 będzie w końcu szczepienie.
Boli mnie to, że jest tyle razy kłuta, bo za każdym razem jest coś nie tak. Mam nadzieję, że po szczepieniu będzie już z górki.
Mimo nerwów, płaczu, smutku i zmęczenia kocham ją nad życie. Ta cudowna istotka rozjaśnia nasze życie każdego dnia coraz bardziej. Jej uśmiech rozwiewa wszystkie zmartwienia.
Muszę się pochwalić, bo Jula ostatnio coraz więcej gaworzy, cudownie tak ją słuchać. Bardzo często siedzimy wszyscy razem i rozmawiamy sobie na Julkowe tematy.


piątek, 20 listopada 2015

Cóż.

Wczoraj rano pobrano krew Myszce. Później wybraliśmy się do ginekologa i jeszcze do sklepu. Nie chciałam już jej męczyć i znów brać do przychodni, bo i tak nie wiadomo ile ma tych krwinek. Jestem wściekła na siebie, że nie potrafię jej pomóc. Bezradność bierze górę.
Na szczęście Jula rozświetla wszystkie te szare i okropne dni. Jej uśmiech i radość łapie za serce.
Dziś kończy już 3 miesiące. Nie wiem kiedy to minęło. Mam wrażenie jakby urodziła się dopiero kilka dni temu. Kochamy ją nad życie i z każdym dniem coraz mocniej. Nie mogę się doczekać aż zacznie się śmiać.

środa, 18 listopada 2015

Pod górkę.

Właśnie wróciłyśmy z przychodni. Wyniki badań krwi nie pozwoliły na szczepienie. Jutro morfologia do powtórzenia i jeśli będzie lepiej to szczepimy.
Jula dalej za mało przybiera na wadze, przez to nie ma siły na ćwiczenie kręgosłupa. Jeśli przez tydzień waga się nie poprawi to niestety będziemy musieli ją dokarmiać. Martwi mnie to, bo może być troszkę opóźniona w rozwoju. Na szczęście psychicznie rozwija się książkowo. Zostałyśmy pochwalone za lepszy wygląd skóry. Wszystko dzięki temu, że dostaje Fenistil i jest smarowana Cetaphilem MD Dermoprotektor.
Co się polepszy to co innego musi być nie tak. Zawsze pod górkę, na szczęście jestem zdeterminowana i nie odpuszczę. W końcu walczę o zdrowie mojego małego Skarba.
Jutro mam urodziny, a tyle wizyt u lekarzy. Nie będzie czasu nawet na to, żeby usiąść. Pewnie zapomnę całkowicie o tych urodzinach, no chyba, że Niedźwiedź mi przypomni.
Nie wolno mi się załamać. Nie dam się!


poniedziałek, 16 listopada 2015

Śmiech na sali.

Po wizycie u pediatry myślałam, że padnę ze śmiechu. Stwierdziła, że Myszka może mieć uczulenie na moje mleko. Nie na to co ja jem, tylko na moje mleko. No śmiech na sali. Dostaliśmy skierowanie do alergologa, ale zastanawiam się czy w ogóle tam się wybierzemy. Przecież testy alergiczne są wiarygodne dopiero u dwulatków, więc czemu mam skazać Kruszynę na kolejne cierpienie.
Kupiliśmy w środę Fenistil w kropelkach i szczerze mówiąc Jula jest o wiele spokojniejsza i nie trze buzi. Cieszę się, że mogłam jej zafundować chociaż troszkę ulgi. Poza tym lepiej i częściej śpi. Może w końcu zacznie normalnie przybierać na wadze. Miejmy nadzieję, że z czasem te krostki i plamy na ciałku również zejdą.
W czwartek mam urodziny. Niedźwiedź specjalnie wziął sobie wolne, żeby przedłużyć weekend. Poza tym w czwartek wybieram się do ginekologa na kontrolę. Zobaczymy, czy tam się nic groźnego nie dzieje.
W sobotę wyprawiam małe przyjęcie z okazji urodzin. Postaram się zrobić pyszne ciasto. Jeśli się uda to możecie liczyć na przepis w najbliższym czasie.

czwartek, 12 listopada 2015

Wykończymy się.

Długo mnie nie było ze względu na problemy skórne Julii i jeżdżenie po lekarzach. Pediatrze opadły już ręce, zero pomysłów jak nam pomóc. Dermatolog też rozkłada ręce. Jeśli przez najbliższy czas się nie poprawi to pojedziemy na wizytę do kolejnego dermatologa, który zdecyduje, czy przechodzimy na hipoalergiczne mleko modyfikowane. Próbuję odpychać się rękoma i nogami nawet od samej myśli o mleku sztucznym, no ale ... Niestety jeśli będzie trzeba to tak zrobimy.
Przejrzałam wczoraj całą galerię zdjęć w moim telefonie i zorientowałam się, że Kruszyna jak miała 6 dni to już dostała reakcji alergicznej. Tak mi jej szkoda. 20 listopada będzie miała 3 miesiące, już tyle czasu cierpi.
Na szczęście jest szczęśliwym dzieckiem. Niedźwiedzia wręcz uwielbia, no w końcu córeczka tatusia. Reaguje wielkim uśmiechem na swoje imię. Nie możemy się już doczekać aż zacznie się śmiać.
Jutro odbieramy wyniki badań krwi i moczu Myszki i idziemy na konsultację. Boję się, że będzie coś nie tak. Ostatnio jest bardzo płaczliwa, więc tym bardziej się martwię. Noszenie, tulenie, śpiewanie, zabawki, nawet jedzenie nie pomaga. To na pewno nie kolka, przez kolki już przechodziliśmy. Mimo tego, że mocno się ślini i pcha ręce do buzi to nie zęby, tak stwierdziła pediatra. Boję się, że coś ją boli, a ja nie wiem co i nie potrafię pomóc.
Jeśli wszystko będzie w porządku to w środę lub czwartek idziemy na kolejne szczepienie. Oby mi tylko Biedactwo gorączki nie dostała.