Długo mnie nie było ze względu na problemy skórne Julii i jeżdżenie po lekarzach. Pediatrze opadły już ręce, zero pomysłów jak nam pomóc. Dermatolog też rozkłada ręce. Jeśli przez najbliższy czas się nie poprawi to pojedziemy na wizytę do kolejnego dermatologa, który zdecyduje, czy przechodzimy na hipoalergiczne mleko modyfikowane. Próbuję odpychać się rękoma i nogami nawet od samej myśli o mleku sztucznym, no ale ... Niestety jeśli będzie trzeba to tak zrobimy.
Przejrzałam wczoraj całą galerię zdjęć w moim telefonie i zorientowałam się, że Kruszyna jak miała 6 dni to już dostała reakcji alergicznej. Tak mi jej szkoda. 20 listopada będzie miała 3 miesiące, już tyle czasu cierpi.
Na szczęście jest szczęśliwym dzieckiem. Niedźwiedzia wręcz uwielbia, no w końcu córeczka tatusia. Reaguje wielkim uśmiechem na swoje imię. Nie możemy się już doczekać aż zacznie się śmiać.
Jutro odbieramy wyniki badań krwi i moczu Myszki i idziemy na konsultację. Boję się, że będzie coś nie tak. Ostatnio jest bardzo płaczliwa, więc tym bardziej się martwię. Noszenie, tulenie, śpiewanie, zabawki, nawet jedzenie nie pomaga. To na pewno nie kolka, przez kolki już przechodziliśmy. Mimo tego, że mocno się ślini i pcha ręce do buzi to nie zęby, tak stwierdziła pediatra. Boję się, że coś ją boli, a ja nie wiem co i nie potrafię pomóc.
Jeśli wszystko będzie w porządku to w środę lub czwartek idziemy na kolejne szczepienie. Oby mi tylko Biedactwo gorączki nie dostała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz